sobota, 25 grudnia 2010

Bankowi windykatorzy ubliżali, o prawo i pijar nie dbali

Bankowi windykatorzy ubliżali, o prawo i pijar nie dbali

Nie każdy dłużnik to przestępca a bezpodstawne straszenie postępowaniem karnym samo w sobie nosi znamiona przestępstwa. Kto jak kto, ale banki powinny o tym wiedzieć i respektować prawo oraz dbać o piar.

W telewizji nie tak dawno wiele było o skandalicznym traktowaniu klientów jednego z banków przez windykatorów tegoż banku, w rozmowach telefonicznych. Szykanowany dłużnik rozmowy nagrywał i udostępnił mediom. Wiadomo, klient spóźnia się ze spłatą kredytu, windykator dzwoni do klienta-dłużnika. Było ubliżanie, poniżanie klienta, na tym skupiły się media a przynajmniej telewizja TVN.


Natomiast chyba nikt nie skomentował straszenia dłużnika postępowaniem karnym, ławą oskarżonych i art. 286 Kodeksu Karnego czyli odpowiedzialnością za oszustwo. A wydaje się nam że w tej sytuacji mogły to być jak ulał groźby bezprawne opisywane w art. 191 Kodeksu Karnego. Stanowi on, że "Par. 1 Kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania, zaniechania lub znoszenia, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Par. 2. Jeżeli sprawca działa w sposób określony w Par. 1 w celu wymuszenia zwrotu wierzytelności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Otóż bezpodstawne straszenie postępowaniem karnym w takiej formie jak np. "czy mówi Panu coś art. 286 kk, będzie Pan siedział na ławie oskarżonych, itp" (chyba mniej więcej tak to brzmiało?) nosi znamiona przestępstwa określonego właśnie w art. 191 Par. 2 kk., czyli bezprawnych gróźb.


Takie groźby windykator kierował pod adresem klienta który przecież jak mógł, tak kredyt spłacał terminowo. Gdy popadł w kłopoty finansowe to przecież też starał się spłacać i napisał pismo do banku z prośbą o zmniejszenie rat. Taki człowiek nie jest w takiej sytuacji oszustem i nie należy go tak traktować, nie wolno grozić mu bezpodstawnie odpowiedzialnością karną i kłopotami z tym związanymi. Groźba bezprawna to właśnie między innymi bezpodstawne grożenie postępowaniem karnym, przedstawieniem prokuratorskich zarzutów i skierowaniem aktu oskarżenia osobie, która przestępstwa nie popełniła i nie popełnia. Fakt iż ktoś jest dłużnikiem opóźniającym się z zapłatą, wcale automatycznie nie oznacza że taka osoba jest oszustem.


Z oszustwem mamy do czynienia gdy ktoś (w przypadku kredytu) zaciąga kredyt ze z górny powziętym zamiarem niezwrócenia go. Lżony i zastraszany człowiek który, jak wynika z reportażu wciąż, pomimo kłopotów spłaca kredyt choć w niższych kwotach od ustalonych, nie wydaje się być oszustem. Z pewnością nie jest nim jeśli nie wprowadził banku w błąd przy zaciąganiu kredytu. Nie przedstawił wszak fałszywego zaświadczenia o zarobkach czy innego. Prędzej zatem popełnia przestępstwo ktoś kto bezprawnie mu grozi jako rzekomemu oszustowi, naciągaczowi. Jeżeli dłużnik zalega ze spłatą kredytu, to wydaje się że (zaznaczamy - wydaje się, że) owszem, można powiedzieć mu np. "Jeżeli nie spłaci Pan kredytu do końca miesiąca to rozważymy skierowanie przeciwko Panu zawiadomienia na Policję o podejrzeniu popełnienia oszustwa". Absolutnie nie można jednak w sytuacji jak przedstawiona wyżej, mówić np. "oskarżą Pana, będzie pan siedział na ławie oskarżonych, będzie Pan miał kłopoty".


Banki wydają kupę pieniędzy na reklamę. A lżeni, zastraszani klienci też nie próżnują. Wysyłają nagrania rozmów z windykatorami kredytów do mediów, rozpisują się o podobnych przypadkach na forach dyskusyjnych. To powoduje powstanie kolejnej reklamy z cyklu np. "przyjazny bank". Kto za to płaci? Oczywiście banki ale w ostatecznym rozrachunku także my - klienci.

--
Stopka

Kredyty

Artykuł pochodzi z serwisu artykuly.com.pl - Twojego źródła artykułów do przedruku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz